W początkowych minutach filmu Pitt zresztą rozpościera przed nami aurę przeciętniaka. Oglądamy idealnie normalny poranek idealnie zwyczajnej rodziny: męża (Pitt), żony (Mireille Enos) i dwóch córek. Te pierwsze sceny – razem z następującą po nich sekwencją w Filadelfii – mają spielbergowski charakter, przywodzą na myśl “Wojnę światów”. Ale nie każdy everyman może liczyć na to, że ONZ wyśle specjalnie po niego helikopter, gdy rozpęta się piekło. Gerry Lane (Pitt) jest bowiem potrzebny do wypełnienia misji, której celem będzie odkrycie źródła tajemniczej epidemii. Gdy obowiązek wzywa, żona i dzieci idą w odstawkę. Na szczęście Gerry, choć szlachetny i zaradny, nie przepoczwarzy się nagle w herosa kina akcji. Wątek “zombie-apokalipsy widzianej oczami zwyczajnej rodziny” to jednak zaledwie pierwszy z trybów, jakie przyjmuje film Marca Forstera. Finałowej sekwencji Hobby bliżej zresztą do “Half-Life”a” niż do “Nocy żywych trupów”. Ale to zróżnicowanie miejsc akcji – choć nieco mechaniczne – działa na korzyść filmu. Dużo się tu dzieje i nie ma miejsca na nudę. Dostajemy między innymi malowniczą galerię Sport drugoplanowych postaci w kolejnych odwiedzanych przez bohatera punktach. Jest grupa chwatów z piechoty morskiej (na czele z Jamesem Badge”em Dale”em), podejrzliwi naukowcy ze Światowej Organizacji Zdrowia i – najciekawsza z nich – twarda izraelska żołnierka (Daniella Kertesz), która przeżyje razem z Motoryzacja Gerrym kilka trudnych chwil. Spostrzegawczy widzowie wypatrzą również Matthew Foxa – w zaskakująco epizodycznej roli.